Witam,
dzisiaj - przy okazji;) udało mi się trafić na Moszczanicę w Żywcu...
dotarłem dość późno, bo dopiero o 10:00 wszedłem na łowisko... a tu zupełnie pusto, żywej duszy poza szefową
szybko kupuję licencję - info: na dużym stawie ryby dostają lekarstwo (ktoś przyniósł pijawkę), więc opcja zabijania odpada - płacę 4 dychy i ruszam

wiatr dmucha jak cholera, więc w moim wypadku mucha odpada tym bardziej, że z założenia będę łowił krótko - max do 13:00;
biorę spina i pierwsze rzuty jig'ami... mija pół godziny i zupełnie nic... przechodzę na drugą stronę stawu na głęboką wodę i zaczęło się
zmieniam jiga na gumę i praktycznie każde przepuszczenie to branie !
praktycznie od 11:00 do 13 z minutami łowię 9 tęczaków, 11 palii i 7 okoni... największa ryba 56 cm
kilka mi schodzi - w tym ta największa... największe zawsze zostają w wodzie

Panowie, w dwóch słowach ZABAWA BYŁA

kilka fotek z dzisiejszego połowu

Pięknie

Gratuluje udanego dnia.

No to dałeś czadu. Miejmy nadzieję że w tą niedziele jak pojedziemy nadal będą chętne do współpracy.

No i poszalelismy. Chyba w najczarniejszych snach nikt sie nie spodziewal takich efektow. Jedyna skuteczna metoda bylo lowinie na 1,5m odcinku brzegu brzy jakims wyplywie na granulat. Kto tam stal ten lowil. Ryby widac mase, kompletnie nie reaguje na "normalnie" prowadzone muchy. Wczoraj to juz nawet nie bylo jak w zeszlym roku - rzut, powolne sciaganie much. Jeden z gosci ktory lowil, mial zwykly kij teleskopowy taki ze 2,7m, kawalek zylki wywleczony przez przelotki (z 1.5m) i zalozone dwa haczyki i dwa granulaty. I w 5 minut zlowil wiecej jak my przez caly dzien. A teraz do wynikow. Spinning - cos tam sie dzialo. Piotrek jakies palie, teczaki. Bercik tez jakies teczaki i szczupaczek. Swiezy chyba bez ryby do reki ale sporo bran.
Mucha. Tu tragedia. Do poludnia tylko Piotrek 2 teczaki na muche. Pozostali na 0. Poszlismy z Bercikiem na pajki. Ja jeden do reki i jedna obcinka u Bercika tez chyba jeden do reki i sporo obcinek.
Zalamani wrocilismy na pstragowe a chlopaki poszli spac. W akcie rozpaczy zalozylem dwie nimfki i cos tam sie zadzialo. Na pierwszy ogien poszedl ...... lipien !!!.Taki ze 25 cm. Nie wiem jak on tam przezyl. Potem dwa teczaki takie pod 40 cm. Kilka jeszcze pstrykniec i po wszystkim.
Zeby polowic na muche trzeba bylo spelnic dwa warunki:
1) stac przy rurze
2) miec z kilogram granulatu na przynete i drugi zeby podsypywac.
W tym roku juz tam nie pojade

No i właśnie dlatego ja już nie jeżdżę na takie łowiska..
Wolę pooglądać Wasze palie na ekranie i zejść o kiju z dzikiej wody (jak wczoraj mając w pamięci ciekawsze "okoliczności przyrody".

PeZet ma rację, nawet w najgorszych snach nie zakładałem takich wyników... ogólnie było kiepsko. Najgorsze jest to, że w niedzielę jest tam masa ludzi - tłok jak na bazarku... . Tam nie ma sensu jeździć w weekendy bo można nabawić się depresji. Wg mnie to jest łowisko, na którym warto być w środku tygodnia. Cicho, brak tłoku i ryby troszkę odpoczęte po weekendowym kłuciu.

Wrzucam fotki bo rybki ładne, jednak ogólnie spore rozczarowanie