Lipień z Sanu
Lipień, chyba jedna z fajniejszy ryb łososiowatych, jakie można złowić w Polsce na muchę, był celem naszej ostatniej wyprawy.
Zawsze z szacunkiem podchodzę do tej rybki, niby nie jest płochliwa i łatwa do zlokalizowania, ale strasznie wybredna i czasem ciężko sprowokować go do brania na nasze imitacje. Tym razem San był dla nas łaskawy. Woda niska, lekko trącona, dawała szanse na niezłe wyniki.
Choć celem naszej wyprawy był Dunajec, w ostatniej chwili przełożyliśmy wyjazd z Dunajca na San, z powodu niesprzyjających warunków hydrologicznych i meteorologicznych. Trasa Tomaszów, Opoczno, Kielce, Tarnów, Jasło, Huzele koło Bachlawy to jakiś koszmar! 370km I niema gdzie podgonić. Według navi 7 h w rzeczywistości, choć wyjechaliśmy po 17,30 na miejscu jesteśmy po północy. Na naszej stancji, byliśmy w sumie przez dwa dni z 10h, ale cena 25 pln za łóżko była Ok choć spaliśmy w 5 osób w trójce + 2 dostawki.
Po krótkiej integracji, wstajemy dość wcześnie i atakujemy nasz OS od Bachlawy. Wczoraj nie udało załatwić się licencji, bo o 23, 00 strażnik spał. Dostał esa gdzie będziemy i nie czekając na licencje szykujemy się do łowów. Trochę zaspani, trochę po integracji szykujemy się z mozołem do całodziennego łowienia. Tylko PeZet jak pies spuszczony z łańcucha pognał w te pędy na łowisko. W wkrótce i my dołączamy i już mamy posłać swoje strimerki w lekko tracone wody Sanu a tu telefon od strażnika. Zapada cisza, Paweł daje znak żeby nie łowić. Okazało się, że na tym odcinku Sanu będą dziś i jutro rozegrane zawody i do Bani koło Drutów teren wyłączony z wędkowania, masakra. Udajemy się do Gabry po licencje. Pytamy strażnika, co to za zawody, bo na stronie Okręgu Krosno nie było żadnej informacji, strażnik odpowiedział, że nie wie, no jakąś porażka. Na dodatek licencje zdrożały i w tej chwili roczna kosztuje 1600 pln a 1 dzień 80pln. Wprawdzie odcinek został wydłużony do Myczkowiec, ale dla nas pozostało nie wiele miejsca. Jedziemy do Zwierzynia i przed banią gdzie można liczyć na głowatkę próbujemy wejść do wody. Niestety jest dość głęboko i Paweł, jako pierwszy zapada się po kolana w mule. Na bani ekipa ze Sztuki Łowienia kreci film jak złowić głowatkę.
Jakoś koło wysp, strzecha Vision próbujemy skuśić cos na strimerka. Mimo że nie jesteśmy o świcie przepiękne widoki masywu Bieszczad skrywa mgła. Szaro – ciemna masa ukrywa to, co, najpiękniejsze w tym miejscu, wzgórza sięgające po horyzont, obsadzone bukiem, klonem i dębem. W październiku te górki przyroda maluje w odcieniu złota, miedzi, żółci i czerwieni, wtedy trudno skupić się na łowieni …
Mój kolega Piotr jest drugi raz w życiu na rybach z muchówką. Ryby jeszcze nie poczuł na kiju. Pierwszy rzut na strimera i już ciągnie pierwszego w swoi życiu pstrąga. Po jego minie widać, że wreszcie odkryłł sens w wędkowaniu. Mimo to, że to pierwsza ryba, kolega poradził sobie znakomicie. Nie brakło mu rąk, pomógł sobie ustami. Kolejny rzut i znów ryba i to nie mała. Każdemu życzę takiego początku z muchołapką.
Każdy zalicza jakiegoś pstrąga, ale bez szału. Ja schodzę trochę niżej i na długą nimfę na pedałka łowie lipka za bok i dwa pstrągi. Koło 10 zaczyna podnosić sie lipek. PeZet pokazuje klasę, łowiąc, co chwile fajnego lipka. Doświadczenie z ostatnie dekady procentuje, to on jest dziś mistrzem. My też łowimy swoje ryby.
Paweł z Robertem i Przemem schodzą niżej a ja z Piotrkiem łowie niezłe lipki. Po 11 zaczęła płynąc mrówka, próbujemy cos dobrać, ale moje pudełko na lipka prawie puste. Miał być Dunajec i nimfa, znalazłem kilka, ale są za bogate, jeżynka, ogonek. Lipek wychodzi do muchy, ale szybko wraca na swoje stanowisko, chyba nie ma nic gorszego, widzieć jak fajna ryba wychodzi do muchy i nie zbiera, porażka
Kolejna prezentacja muchy. W koło widać spore lipienie zbierające to, co płynie. Posyłąm muchę w okolice gdzie spory lipek, co trochę odrywa się od dna i pożera spływającą mrówkę ze skrzydłami.Prawie na bez wdechu, na palcach, mocno ściskając kij, posyłam tam swoją muchę. Imitacja mrówki na 20 z obciętym ogonkiem i przystrzyżoną jeżynką ląduje z metr przed niezłą sztuką. Przez sekundę myślę no weź i posłuchał. Piękna zbiórka, zacieńcie, sznur przypala mi palucha, jest fajna ryba na kiju. Ostra walka i po krótkim hol za krótkim nie ma, kto powiedzieć, oj szkoda ,oj szkoda, że koledze poszła. W sumie aż do wieczora łowimy na sucharka sporo lipieni i pstrągów. Pod wieczór jak wszyscy maja dość, ryba szleje zbierając wszystko, co jej się napatoczy. Każdy ma dość, łowi ile chce, coś wspaniałego. Starczy emocji wracamy.
Po drodze telefon od strażnika jak nam poszło? Jest w szoku, że tak połowiliśmy na suchą i gratuluje nam sukcesu.
Kolejny dzień rozpoczynamy od strzechy vision. Na miejscu tłoczno. Jest ekipa z Sztuki Łowienia, wczoraj udało im się złowić 2 głowacice, największą 108 cm. Są koledzy z Wawy którzy nocowali pod strzechą. Przywdziewamy swoje ubranka i nagle koledzy z Lublina zauważyli podbierak Pawła. Paparacji zrobili sesje, podbierak będzie sławny.
Atakujemy na strimera z nadzieją na jakieś fajne pstrągi. Jest bardzo mglisto, ryba chyba jeszcze śpi. Łowimy po pstrągu i ja zaliczam fajnego lipienia, walczy naprawdę zaciekle, w kródce okazuje się, że jest zapięty za płetwę grzbietowa, ryba nie daje się podebrać. Sprowadzam ją na płytszą wodę Przemo próbuje ja podebrać, ale to cwana bestia i szybko wraca do rynny. Jeszcze trochę z nią walczę, ale przy próbie mocniejszego podciągnięcia spada…
Bardzo wcześnie rano na strimera szału nie było. Można było pospać a nie zrywać się o 3.00.
Wracamy się przezbroić na nimfę. Przed strzechą jeszcze więcej aut, jest ekipa z PSW znajomi Przemka. PeZet z BRT3 miel nie palić, ale głód nikotynowy szybko ich dopadł i poprosili znajomych o fajkę. Dostali po skręcie, ale po uśmiechniętej gębie Roberta i świeczkach w oczach Pawła nabraliśmy podejże, co do tego tytoniu.
Po porannej mgle, nie ma już śladu. Słońce ostro przypieka, cudownie podświetlone wzgórza i piękne wody Sanu, rekompensuję trochę gorsze brania ryb. Niewyspani, może trochę rozleniwieni, znów mam powtórKe z zeszłego roku. Niby woda płytka i dużo poniżej bani, jednak potęży chlupot wyrywa wszystkich z zadumy. Każdy się rozgląda gdzie ta głowacica a tu rozczarowanie. To nie nasza królowa górskich potoków a nasz kolega Robert sprawdza, co kryje się pod kamieniami.
Dziś ryby żerują gorzej, ale częściej łowimy spore pstrągi, takie 40 taki. Przemo zalicza dublet okoni i trochę pstrągów na glajche. Generalnie wszyscy tu łowią na glajche albo małe nimfy. Dziś Piotr ma swój dzień rano złowił 7 pstrągów na strimera teraz goli je na glajche. Żar lejący się z nieba, nie zachęca do dalszego wędkowania. Wracamy, styrani, niewyspani, ale szczęśliwi ze znakomitych połowów.Więcej fot:
Komentarze
Zawsze mi sie to marzylo na Pilicy. Taki pazdziernik i oczka od lipieni. Moze jakby byl odcinek NK to i znalazloby sie miejsce dla stadka tej ryby. Z tego co widze, temperatura wody w Spale teraz nie przekracza 24 stopni, czyli u nas jest max 20 (woda z Zalewu idzie zimna). To mniej niz np na Rabie u Jelenskiego, a tam sa lipienie.
O tym ze jestesmy juz zawodowcami
My weszlismy do wody niemalze po zawodnikach. A i tak liczac na szybko udalo nam sie zlowic jakies 40-50 ryb w 4 godz.
Gdyby nie bylo zawodow i moglibysmy tam lowic, dzialoby sie.
Zanim dostalem telefon od straznika, ze mamy wyjsc z wody, w 4 rzutach zlowilem 3 pstragi
Ogolnie bylo super i ryb sporo wiecej niz w poprzednim roku, mimo ze ryb na powierzchni bylo duzo mniej niz jesienia. Te za to dawaly sie lowic.
Kanał RSS z komentarzami do tego postu.