Mój warsztat Cz. II.
Mój warsztat Cz. II.
W pierwszej części notatek opisujących mój warsztat krętacza omówiłem organizację stanowiska pracy, oraz podstawowe narzędzia do wykonywania sztucznych muszek. Skupiłem się na zestawie podstawowym. Imadło, nożyczki, igła, finiszer, szczypczyki do jeżynek, szczoteczka do dubbingów, nawijarka i lakier.( Fot. 1.) Używając tych narzędzi wykonamy prawie każdą muchę. Można jednak uzupełnić nasz warsztat o wiele dodatkowych narzędzi i gadżetów. Pewnie można by się bez nich obejść… Ale przyspieszą one i ułatwią różne operacje bezpośrednio w trakcie wykonywania muchy, lub w czasie przygotowywania materiałów.
Oto niektóre z nich:
Fot.1.
Imadło, nożyczki, igła, finiszer, szczypczyki do jeżynek, szczoteczka do dubbingów, nawijarka i lakier. Używając tych narzędzi wykonamy prawie każdą muchę.
Fot. 2.
Na kolumnie imadła umieszczam szczypczyki do jeżynek. Kiedy wykonuję dłuższą serię much, chwytam w nie piórko na ogonki.
Fot. 3.
Owijki czy materiały na tułów, które przywiązuję do haka w pierwszej kolejności, często plączą się z nicią wiodącą podczas kolejnych etapów budowania muchy. Dobrze jest wcisnąć je w sprężynę umieszczoną na ramieniu imadła. Jednak ja najczęściej dociskam je do imadła przy pomocy magnesu neodymowego ( na zdjęciu czarny krążek). Do stopy imadła przykleiłem kawałek wykładziny dywanowej – służy do czyszczenia igły z kleju.
Fot. 4.
Hair stacker, nieodzowne narzędzie przy pracy z różnymi rodzajami sierści. Pozwala równo ułożyć końcówki włosia.
Fot. 5.
Fot. 6.
Często wykonuje się tułów lub jeżynkę muchy z dubbingu o długich włóknach, z sierści, lub promieni pióra oddzielonych od stosiny. Pomocne są wtedy plastikowe klipsy, które ułatwiają równe ułożenie materiału w pętli nici wiodącej.
Fot. 7.
Fot. 8.
Hackle guard – proste narzędzie, które pomaga wykonać główkę muchy, zapobiegając wjechaniu nicią na jeżynkę. Po nawinięciu jeżynki przez otworek przeciskamy oczko haczyka, nic wiodącą przekładamy przez wycięcie, można teraz swobodnie operować nawijarką bez ryzyka przyciśnięcia nicią promieni jeżynki.
Fot. 9.
Istnieje kilka sposobów wykonywania plecionych tułowi. Do niektórych z nich używa się szydełek.
Fot. 10.
Quill, promień pióra mieczowego lub oczkowego z pawiego ogona to materiał na bardzo efektowne tułowiki małych suchych muszek i nimf. Przygotowanie ( „golenie”) takiego quilla jest dość żmudne i pracochłonne. Promień można oczyścić ze szczecinek przy pomocy żyletki i gumki do ścierania. Należy to robić na twardej, gładkiej powierzchni – najlepiej na kawałku szybki szklanej.
Fot. 11.
Usuwanie zadziorów, profilowanie haczyków, wykonywanie drucianych trzonków do much przegubowych, przycinanie drutu czy grubej żyłki – to tylko niektóre czynności, do których koniecznie trzeba dysponować zestawem obcążków. Przydadzą się płaskie, okrągłe i do cięcia drutu.
Fot. 12.
Małe modelarskie imadełko przykręcone do płyty warsztatu znakomicie ułatwia rozmaite operacje, najczęściej chwytam w nie skórę do cięcia na zonkery.
Fot. 13.
Do rozczesywania splątanej ( na przykład po farbowaniu) sierści i dubbingów przydadzą się różne grzebyki i grzebienie. Odpowiedni zestaw skompletujemy odwiedzając sklepy zoologiczne i… kosmetyczne .
Fot. 14.
Precyzyjne ostrze znajdzie wiele zastosowań, polecam nożyk do tapet z odłamywanym ostrzem. Do zatapiania rurek plastikowych do much tubowych, wykonywania oczek z przypalonej żyłki, podgrzewania haczyka przed formowaniem najwygodniej jest używać zapalniczki do gazu.
Fot. 15.
Fot. 16.
Lakiery UV, szelak naturalny i różne kleje najczęściej przechowujemy w niewielkich szklanych i plastikowych buteleczkach. Te łatwo wywrotne dobrze jest umieścić w ciężkiej tulei z blachy ołowianej.
Fot. 17.
Jeżeli przechowujemy zapasy nici na dużych szpulach, to do przewijania na małe szpulki dobrze jest skonstruować sobie urządzenie elektryczne. Moja przewijarka powstała po prostej modyfikacji „golarki” do swetrów. Zasilanie – dwa paluszki AA.
Fot. 18.
Fot. 19.
Na końcu teleskopowej anteny ze starego radia zamocowałem mini latareczkę diodową i magnesik neodymowy. Dzięki temu mogę zlokalizować i pozbierać rozsypane haczyki, czasami nawet bez wstawania z krzesła.
Fot. 20.
Do chwytaków pomiarowych przykleiłem metalowe krążki jako podstawki. Mogę teraz wygodnie wysuszyć świeżo polakierowane główki, czy wyeksponować muchy do zdjęcia.
Zachęcam do doskonalenia i wzbogacania naszych warsztacików. Wymyślanie i opracowywanie nowych narzędzi i metod, doskonalenie starych, to świetna zabawa, prawie tak przyjemna, jak samo wykonywanie muszek. Zwłaszcza gdy możemy naszymi patentami wymienić się z kolegami – krętaczami przy okazji spotkań przy imadle.
Artykuł dzięki uprzejmości Kuba Chruszczewski http://flytyer.pl/moj-warsztat-ii
Tekst ukazał się w Wiadomościach Wędkarskich XI.2014.