Wobler moim sposobem cz. I
Od pewnego czasu nosiłem się z zamiarem opisania produkcji woblerów. No i nadszedł ten dzień w którym postaram się prosto opisać krok po kroku jak wykonać tego typu przynętę w domowych warunkacc.
Survivalowy weekend
Po ostatnim wypadzie na kropki, na szaro niebieskie wody Juru Krakowsko –Częstochowskiej, czujemy spory niedosyt.Fajnych ryb było sporo, praktycznie, co rzut branie, zaliczyliśmy po wyjściu ładnego kabana i to one przycjagają nas w to miejsce, kolejny raz.
Płoć z przedwiośnia
Po przedłużającej się zimie, wreszcie nastąpiło ocieplenie . Korzystając z okazji że mam
wolne postanawiam sprawdzić jak się mają płocie na ostatnim dzikim , nieuregulowanym odcinku naszej rzeczki.
Kiełż – doskonała przynęta na wiosnę
Kiełże (Gammaridae) rodzina skorupiaków z rzędu obunogów. W Polsce występują w rzekach kiełż zdrojowy (Gammarus pulex) jak i jeziorach kiełż jeziorny (Gammarus locusta) . Z powodu swojego masowego występowania ,stanowi główne źródło pokarmowe naszych ryb.
Marcowy pstrąg
Po słonecznym wyżowym tygodniu, przyszedł weekend z załamaniem pogody.W sobotę piździ jak w Kieleckiem, w niedziele powtórka z rozrywki.Mimo niesprzyjających warunków wybieram się na rybki w rejon gdzie wiatr jest bardzo popularny.Rzeka, na której zapoluje to kolejny ciurek tym razem nieco większy.Mimo że nie mam zbyt dużego doświadczenia w połowach o tej porze roku, to liczę na jakieś efekty.
W tym sezonie to już mój 4 wyjazd, jak na razie wyniki bardzo kiepskie.Dziś pogoda mnie nie rozpieszcza temp.2 powyżej zera, spory wiatr a na dodatek, co jakiś czas śnieżyca. Mimo wszystko dzielnie krocze do przodu pokonując kolejne kilometry tej pięknej rzeki. Do wody posyłam wszystkie moje najlepsze wobki i blaszki, wyniki jak na razie zero.
Czasem za chmur wychodzi słońce ,pięknie prześwietlając nurt. Nad brzegami zaczynają pojawiać się bazie, czasem wiatr cichnie i nieśmiało odzywają się też ptaki.Nieuchronnie zbliża się wiosna, ale chyba musimy jeszcze na nią poczekać.Po słonecznej euforii, groźne, granatowe chmurzyska szybko sprowadzają mnie na ziemię. Śnieżyca, że świata nie widać nie zniechęca mnie do dalszych połowów.Jak szybko się zaczęła tak szybko się skończyła.
Kolejny ciekawy odcinek.Podmyte drzewo ze sporym dołkiem.Ostrożnie skradam się na kolanach, woda jest wyjątkowo przezroczysta.Posyłam w nurt tonącego wobka imitacja małego okonka i nagle widzę odprowadzenie uuuuuuuu a jednak rybki są!Po kilku kolejnych rzutach znów odprowadzenie.Przerzucam z ukrycia pół pudełka przynęt, ale jak dobrze wiecie już go tutaj nie złowię.
Kolejne kilometry i ponowna śnieżyca trochę mnie zniechęcają, ale słonko jeszcze wysoko i brnę dalej.Po drodze wydeptuję dwie rybki, czyli coś jest.Po dłuższym nieciekawym odcinku i ponownych opadach śniegu mam dość, ale dochodzę do ciekawej miejscówki.Rzeczka wije się w kamienistej rynnie z głębszymi burtami.Pierwszy rzut i ryba, mała, ale cieszy.Kolejny zakręt i jest!!! Potężne zatrzymanie, liczę na wspaniały hol, ale rybka słabo walczy. Dwa młynki i trzy koziołki i na brzegu po lodzie loduje wychudzonego pstrążka.
Rybka mierzy 32 cm zwracam jej wolność z nadzieją na kolejne spotkanie, oczywiście w lepszej kondycji. Na końcu rynny łowię jeszcze jedną rybę i to jest mój cały dzisiejszy połów.Wracam.Po pięciu godzinach marszu i przejściu iluś tam kilometrów odczuwam spore pragnienie.W plecaku żeby dużo nie dźwigać w bocznej kieszeni miałem, no niestety okazuję się, że miałem ,małą cole. O suchym pysku, ledwie żywy, ale spełniony, wracam do auta.Dobrze, że mam tam coś do picia, bo po drodze sklepu nie widziałem.
Pozdrawiam tych których dopadła ta choroba , kropkoidoza ….