Etyczni czy mięsiarze?
Coraz więcej wśród braci wędkarskiej słyszy się o modzie na No Kill,catch and release czyli po naszemu złów i wypuść. Niejednokrotnie w prasie fachowej,forach internetowych jest poruszany ten temat aż czasami do znudzenia.
Żeby ten wywód miał sens uprzejmie informuje,że łowiąc już prawie 30 lat nigdy nie zjadłem ryby,nawet ze sklepu i nawet w Wigilie. Powód?Mój organizm nie toleruje mięsa ryb,ja i mój syn mamy awersje na rybie mięso. Ale to nie powód, żeby nie zabrać ryby dla rodziny, znajomych jeżeli mnie poproszą. Czy to już objaw mięsiarstwa? Ostatnio na jednym z for młody wędkarz odpisał na post kolegi po kiju, że on najlepiej pozabijał by wszystkich zabierających ryby z nad wody. Reakcja userów była natychmiastowa.Tyle szlamu spłynęło na jego głowę, że chłopaszek nie wiedział co z sobą zrobić. Tym tekstem zgotował sobie istne piekło na forum.
Szanowni Koledzy! Trzeba by było określić granice mięsiarstwa. Ja interpretował bym to w ten sposób........jeżeli jedziemy nad wodę z tzw,,ciśnieniem,, na rybę, chcemy ją za wszelką cenę złowić i zabrać a najlepiej cały worek-jesteśmy mięsiarzami. Jeżeli bierzemy ryby niewymiarowe na tzw,,kotlety,,-jestesmy już nie tylko mięsiarzami ale też kłusownikami. Jeżeli łowimy okazy tylko po to, żeby wypreparować łeb rybie a mięso w piach.......kim jesteśmy?Jeżeli natomiast łowimy zgodnie z prawem, z regulaminem PZW, zabieramy uczciwie rybe w/g limitów wagowych i ilościowych czy jesteśmy mięsiarzami? Nie my stanowimy prawo i nie wolno nam go interpretować-od tego jest ustawodawca. My kierujmy się szeroko pojęta etyką, logiką i zdrowym sumieniem. Niejednokrotnie byłem świadkiem robienia fotek wypatroszonym rybom trzymanym za ogon w wodzie, że niby to fota i płyń wolna. Czy to ma sens aby sie lansować jaki to ze mnie no kilowiec? Albo wywody mistrzów jak to oni na matach rybke trzymają, a jak nikt nie widzi to w łeb i do kempingu albo bagażnika. Etyka i logika nakazuje nam aby zabrać tyle ryby ile w danym momencie możemy skonsumować a nie w zależności od pojemności zamrażalnika swojego,rodziny i sąsiadów.
Bądzmy łowcami ale sensownymi. Czy karp powyżej 2 kg jest smaczny? Czy bolenim mięsem będziemy sie delektować? Czy sum powyżej 10 kg zmieści sie do lodówki? Na te pytanie każdy znajdzie inną odpowiedz .Ile ludzi tyle charakterów i choć bysmy na głowie staneli świata się nie zmieni. Ale może choć w małej części ten przekaz dotrze do jakiegoś ułamka wędkarskiej społeczności. Niejednokrotnie dochodziło na forach i tematach dyskusyjnych do spięć między wędkarzami na temat lakonicznych wypowiedzi na temat miejscówek czy sposobu połowów. Dlaczego? Wy, drodzy koledzy czytający ten mój wywód wiecie dobrze dlaczego. Każdy z Was był świadkiem spięć, jeżeli łowca nie chciał zdradzić jak i gdzie stoczył walke z rybą. Po podaniu danych najlepiej z dokładnym GPS-em w tym miejscu roiło się od wędkarzy-mięsiarzy. A więc podsumowywując moją wypowiedz zanim coś powiemy zastanówmy sie i to najlepiej dwa razy. Niech nasze sumienie pozwoli nam spać.
To forum nie promuje no kill. Nawet są na nim przepisy kulinarne. Zgroza? Nie, to nie jest prowokacja. Tu ludzie są etyczni...........Nie dajmy sie zwariować.
Komentarze
Uważam że zarybiać nowego zbiornika nie trzeba niewiadomo jak.
Najważniejsze to zadbać o drapieżniki a biało ryb będzie zdrowy, zakaz wędkowania 3-4 lata a jak już otworzy się dla wędkarzy to zakaz zabierania i w takim układzie nie potrzeba niewiadomo ile na zarybienia wydawać.
Taka u Nas właśnie moda się zrobiła że nikt nie dba o ryby które już są w wodzie i ich populację tylko chce zarybiać co tak naprawdę daje wymierny efekt.
Ja caly czas pisze o realnych kosztach utrzymania jakiejs wody, a Ty o teoretycznych badz grabierzczych. Jesli ktos staje do przetargu po to zeby dany akwen wyrybic sieciami a potem oddac, to mozna tak liczyc jak Ty. Ale jesli ktos chce zrobic fajne lowisko na wzor znanych mi OS'ow to niestety nie da sie skapic, bo co najwyzej mozna przechytrzyc.
Szymek pytal o ZS i jego koszty dzierzawy i utrzymania i ja mu odpowiedzialem. Na tyle na ile pozwalala moja wiedza. Na pewno nie da sie wydzierzawic ZS za 300 zl / rok i zarybiac za 20000. Tzn da sie, ale ryb to w nim nie bedzie.
Po pierwsze te 300 zł to nie pisałem o Twoim zbiorniku tylko o tym jak biorę jezioro u mnie w województwie.
Po drugie widzę ze nie rozumiesz przetargów.
Jeżeli w kwitach dasz że przeznaczasz na zarybienia 20 tys zł to nikogo nie interesuje na jakie gatunki bo twoja oferta wygrywa, i nikogo nie interesuje że nie zarybisz większa ilością.
Rozumiesz ?
Na tym polegają właśnie przetargi w naszym kraju, wygrywa oferta a w resztę wszyscy huj wbijają. Takie są niestety realia u nas.
Zobrazuje ( ale czuje że wcześniej zrozumiałeś) :
Jest przetarg na wodę x. Startujemy ja i ty. Ty dajesz na zarybienia 20 tyś, Ja 18 tyś. Ty wygrywasz i koniec tematu !
Dlatego mamy takie wody a nie inne.
Srednio w Polsce za 1ha oplata wynosi kilka zl, ZS to 7200 ha.
Nawet gdyby byla 1 zl / ha to i tak wychodzi 7200 zl a nie 300.
A co do ryb to sie nie zrozumielismy. Ja napisalem, ze cale 20000 zl poszloby np na niewielkie ilosci szczupaka (jak na ZS). A gdzie kasa na inne gatunki. Jakie to nie istotne, ale z pewnoscia np sandacz tani nie jest. Te 20000 zl ktore zaproponowales nie starczyloby na zarybienie porzadnie nawet jednym gatunkiem.
A co do wartości zarybień to określa to ilość.
Co z innymi gatunkami ? - odpowiedź jest prosta i banalna. Na przetargu nikt tobie nie każde wykazywać zarybień każdym gatunkiem. Startujesz z ilościami i gatunkami na jakie ciebie stać i jakie masz ochotę mieć w swojej wodzie !!
Dlatego mamy takie a nie inne wody bo PZW jak wygrywa przetarg to ustala ilości głównie trzech - czterech gatunków ryb. Proste i łatwe metody w przejęciu wody koledzy.
Nie wiedzieliście o tym ?
300 zl / rok za co ?.
20 tys zl / rok na zarybienia zalewu ?. Chyba jednak za malo.
szczupak palczak to okolo 25 zl /kg. Czyli kupisz ile ?. 800 kg palczaka (srednio 8000 szt). A gdzie reszta ryb. 12 ton z tego co pisali chlopaki wyjeto z wody w celach odlowow kontrolowanych !!!!.
Nie oszukujmy się ale na sprzęt , paliwo, papierosy, jedzenie rocznie wydajemy podobną kwotę. Zawsze tez znajda się ludzie którzy chcą uczestniczyć w takim projekcie i koszty szybko się rozbijają.
Na taki zalew to kilka osob na pelny etat.
Nie wiem jaki jest operat na ZS ale np Wilk na Mala Wisle (20km rzeki o szerokosci do powiedzmy 15m) wydaje rocznie okolo 60-80 tys na zarybienia mimo calkowitego NK.
Do zalewu nie sypiesz pstraga, ale wody tez jakby troche wiecej.
Znalazlem kwote zarybien za 2012 rok w calym okregu. Ponad 400000 zl. Przypuszczam ze sam ZS to min 150000
Na Krztyni 4-5 lat temu lowilismy z Jackiem po kilkanascie ladnych lipieni. Co prawda zaden nie przekroczyl 38 cm ale pow miary bylo tego duzo. Zaden nie stracil zycia na patelni.
Sama dzierzawa nie jest droga
Tu masz przyklad:
http://mazurskiwedkarz.pl/dzierzawa-za-grosze/
Pozostale koszty zabijaja.
Lepiej po cichu zarybic sobie jakis odcinek i lowic :)
Kanał RSS z komentarzami do tego postu.